Jennifer's Pov
Kiedy Sam wpadł do domu cały we krwi , moje myśli poleciały do wyścigów. Przecież Ryan zastąpił Justin. Razem z Brązowookim staliśmy i patrzyliśmy z nie dowierzaniem w Sama . Z moich oczy zaczęły lecieć łzy. Ryan pomógł Justinowi mnie wyrwać z rąk Taylora a teraz sam nie żyje , nie to musi być jakaś pomyłka to nie może być prawda.
Justin nic nie mówił tylko udał się do salonu i usiadł na kanapie,lecz długo to nie trwało ponieważ blondyn z całej siły kopnął szklany stolik , który z prętkością światła rozsypał się w drobny mak.
-Justin uspokój się to nie byłą niczyja wina - powiedział Sam stojąc centymetr od demnie
-Niczyja wina ! Czy ty kurwa się słyszysz - wrzasnął blondyn wstając z kanapy , i skierował się na półkę ze zdjęciami. Dokładnie widziałam jak w swoje dłonie złapał ramkę ze zdjęciem swoim i Ryana . Szybko złapał Ramkę i przerzucił ją przez całą długość pokoju.
***********************************************
Od śmierci Ryana minęły dwa tygodnie. Właśnie dziś jest jego pogrzeb. Justin od dnia w którym dowiedział się o śmierci Ryana całkowicie się odizolował od wszystkich nawet odemnie. Próbowałam z nim pogadać lecz jedyne co usłyszałam to '' Jen chce zostać sam''.
Wczoraj zadzwonił do mnie Sam informując mnie że pogrzeb jest o dwunastej czyli mam jeszcze godzinę.
Szybko wstałam udając się do garderoby z której wybrałam czarną sukienkę. Nigdy nie lubiłam pogrzebów , ledwo znałam Ryana lecz idę tam też dla Justina. Mia też idzie a zapomniała bym przez to wszystko zapomniałam też iż moja najlepsza przyjaciółka chodzi z Samem tak tym , który poinformował nas o śmierci Ryana. Nikt nie zna przyczyn wypadku , albo nikt nie chce o tym gadać.
Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół a w salonie czekała na mnie Mia .
-Jesteś gotowa -zapytała patrząc na mnie
-yy tak możemy iść - powiedziałam zabierając do torebki klucze
Razem z Mią ruszyłam do drzwi i od razu samochodu Sama.
-hej skarbie - powiedział chłopak do mojej przyjaciółki , a swojej dziewczyny - hej Jen - powiedział wreszcie do mnie posyłając mi uśmiech - siedziałam na tyle auta a Mia na przodzie
-Hej Sam - powiedziałam , ale jeszcze musiałam coś spytać - jak on się trzyma - zapytałam kiedy Sam wyjechał spod mojego domu jadąc w stronę kościoła
-Nie najlepiej , odpycha wszystkich od siebie nawet w gangu pracuje sam , ostatnio kiedy go takiego widziałem to wtedy kiedy porwali Katy - Kim jest Katy , cóż może kiedyś się dowiem .
-Rozumiem ,mam nadzieje że po pogrzebie będzie lepiej-powiedziałam wpatrując się w szybę krajobraz za nią .
Po dwudziestu minutach dojechaliśmy do kościoła.Stało tam wiele aut , no tak Ryan ma tak samo jak Justin dużo znajomych. Kiedy wychodziłam z samochodu popatrzyłam w prawo a tam zobaczyłam trochę nie wyraźną , ale na pewno nie przyjacielską osobę. Stał tam facet ubrany cały na czarno.Kiedy chciałam się przyjrzeć bardziej osobie usłyszałam głos Sama, ale przed tym poznałam tę twarz to był Taylor , tylko czego on szuka tutaj.
-Jen chodźmy msza zacznie się za dwie minuty-powiedział a ja tylko pokiwałam głową i ruszyłam za Mią i Samem do kościoła-Ej wszystko ok wyglądasz jak byś ducha zobaczyła -powiedziała moja przyjaciółka
-Nie nic coś mi się przewidziało - Kiedy miałyśmy wchodzić do kościoła moja komórka zaczęła dzwonić w mojej torebce-idźcie ja zaraz przyjdę - powiedziałam i odeszłam kawałek wyjmując telefon z kieszeni. Przed odebraniem spojrzałam na ekran i zobaczyłam NIEZNANY NUMER
-halo- powiedziałam lekko drżącym
-Witaj Jen tęskniłaś bo ja bardzo -cholera skąd on miał do mnie numer
-czego chcesz Taylor- nie nie nie tylko nie on , dlaczego i do tego w taki dzień
-oj mała nie denerwuj się tak , chce jedynie ci powiedzieć że jeśli nadal zależy ci na Bieberze to powstrzymaj go przed odjechaniem dziś jego autem - co on pierdoli na Boga czemu on nie zostawi mnie i Justina w spokoju. Mnie już skrzywdził dlaczego chce teraz skrzywdzić Justina.
-Taylor zostaw nas w spokoju - lekko krzyknęłam do słuchawki , a jedyne co usłyszałam to śmiech lecz co powiedział potem całkowicie wywróciło mnie do góry nogami
-Dziś mu daruje życie więc pamiętaj lecz później zrobię z nim to samo co z jego kumplem , nie wyrzucaj tej sukienki przyda ci się - w słuchawce słychać było tylko odgłos rozłączenia . Boże ten drań zabił Ryana a teraz chce też Justina . Muszę do tego nie dopuścić.Justin jest kimś więcej niż przyjacielem, jest czymś bez czego moje życie nie ma sensu ,jest tlenem utrzymującym mnie przy życiu bez niego mój świat się zawali.Cholera co ja mówię nie pozwolę by jakiś chuj zabił miłość mojego życia .
Wchodząc do kościoła zauważyłam moją przyjaciółkę siedzącą obok Sama. Kiedy szłam w ich kierunku zobaczyłam jego . Siedział w czarnym garniturze ze spuszczoną głową. Koło niego siedzieli jacyś ludzie koło pięćdziesiątki może mniej. Podchodząc do Justina lekko się wystraszyłam bo nie wiem jak zareaguje. Usiadłam obok chłopaka a on od razu podniósł na mnie swój wzrok.
-Nie wiedziałem że przyjdziesz - powiedział, to było pierwsze zdane usłyszane od kąt zabito Ryana
-Nie zostawię cię z tym samego- powiedziałam , a jego czekoladowe oczy spojrzały na mnie i dopiero w tedy do szło do mnie co naprawdę do niego czuje - Kocham Cię głuptasie i zawsze będę z tobą- dodałam a na jego ustach zobaczyłam lekki uśmiech
-Też Cię kocham mała - powiedział a ja poczułam motylki w brzuchu- Ryan miał racje - powiedział ale kiedy chciałam dodać z czym miał racje zaczęła się msza.
Przez cały czas Justin trzymał moją dłoń jak by nie chciał mnie stracić. Czy mogę nas nazwać parą sama nie wiem .Niby przespaliśmy się oboje się w sobie kochamy , ale on nie zapytał mnie o to by być jego dziewczyną lub nie chce
Moje myśli przerwał głos pastora
-A teraz głos zabierze przyjaciel zmarłego - powiedział pastor a Justin od razu wstał ze swojego miejsca puszczając moją dłoń , a ja poczułam się dziwnie bez jego dłoni.
Blondyn podszedł na miejsce wyznaczone do mówienia (sorki nie wiem jak się to nazywa)
-Ryan był i zawsze będzie moim najlepszym przyjacielem. - W oczach Justina zobaczyłam łzy które próbowały wyjść na wierzch - Dzień przed śmiercią Ryan powiedział że jestem dla niego jak brat , którego nie miał on sam był dla mnie kimś ważnym. Parę lat temu straciłem swoją przyjaciółkę- i już wiedziałam że mówi o mnie aż zrobiło mi się źle że ciągle to pamięta - w tedy poznałem Ryana za kumplowaliśmy się aż do teraz . Stary wiem że mnie słyszysz , jesteś tu teraz z nami ze mną - wtedy pierwszy raz zobaczyłam jak Justin płacze. Teraz sama nie wiedziałam czy powiedzieć mu że wiem kto zabił jego przyjaciela - Gdybym nie ja zapewne byś żył , teraz zamiast Ciebie powinienem ja leżeć w tej trumnie - cholera co on wygaduje - Ryan bracie pamiętaj nie ważne czy będziesz tam - pokazał blondyn ręką w górę dając ludziom do myślenia że chodzi mu o niebo - nie ważne ponieważ każdy z nas będzie Cię kochać- i tym Justin podszedł do swojego miejsca z powrotem łapiąc mnie za rękę.
Wieczorem udałam się na taras , aby zadzwonić do mamy i powiedzieć że zostaje z Justinem na noc wiem że zapewne będzie próbować mnie zmusić do powrotu do domu lecz ja nie chce zostawiać go samego . Za dużo dla mnie znaczy a ja wiem że muszę być przy nim.
-halo - usłyszałam głos mamy po drugiej stronie
-hej mamo, Wiem że to co teraz ci powiem nie spodoba ci się , ale trudno - powiedziałam
-Jen powiedz co się stało - zapytała mam , a w jej głosie było słychać zmartwienie pomieszane ze zdenerwowaniem
-Nie gniewaj się ale nie wrócę dziś do domu na noc - wreszcie to powiedziałam
-Jak to Jen gdzie masz zamiar nocować - a tak przecież mama nie wie o Justinie , nie chciałam jej mówić bo ona go nie zna nie wie jak się zmienił jaki teraz jest - Jennifer Steel masz natychmiast wrócić do domu - nic jej nie odpowiedziałam tylko się rozłączyłam . Wiem że jeśli wrócę do domu będę mieć szlaban ,ale to nic chce zostać z moim ukochanym.
Szybko weszłam do domu i udałam się w stronę schodów. Wychodząc myślałam co miał Justin na myśli mówiąc mi w kościele że '' Ryan miał rację ''co to miało znaczyć. Wchodząc do sypialni Biebera zobaczyłam go leżącego na łóżku. Kiedy usłyszał że ktoś wchodzi do pokoju lekko podniósł głowę .
-Co tutaj robisz ? powinnaś być już dawno w domu - zapytał a ja nic nie powiedziałam tylko położyłam się obok niego.
-Powinnam , ale jak widzisz jestem obok Ciebie , lecz jeśli tak bardzo chcesz mogę .. - nie dane mi było skończyć ponieważ jego malinowe usta zaatakowały moje. Moja dłoń wylądowała na jego policzku , a nasze języki zaczęły współgrać. Poczułam jak blondyn sadza mnie sobie na swoich kolanach tak że teraz siedziałam na nim okrakiem i wiecie co strasznie mi się podobało.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę że tu jesteś - powiedział nagle wpatrując się w moje oczy
- Ja też Justin - odpowiedziałam a on dał mi szybkiego całusa w usta .
-Jen jeśli już tu jesteś to może pojedziesz gdzieś ze mną - zapytała a ja wystraszyłam się jego samochód po pogrzebie powiedziałam że chce się przejść a samochód ktoś przywiezie. A kiedy z nim szłam dostałam sms od Taylora że w samochodzie jest bomba że jeśli Justin wsiądzie on ją odpali czyli ma go na widoku.
-Yyy jasne - powiedziałam a w głowie układałam plan jak uniknąć jazdy jego lamborghini
-Chodźmy mała - haha tak długo nie słyszałam jak do mnie mówi małą
-Małą to jest twoja pała Bieber - zaczęłam się z nim drażnić w drodze do garażu, i nagle poczułam jego oddech przy moim uchu - lekki szept
-Nie mówi tak miałaś ją w sobie - głuptasek jak mogłam o tym zapomnieć najlepsza noc w moim życiu.
-Głupek - powiedziałam lekko uderzając go w klatę
- Ale kochasz tego głupka
-Co kolwiek
Wchodząc do garażu zobaczyłam jak Bieber idzie w stronę swojego samochodu
-Justin - zawołałam
- Tak skarbie - ojej nazwał mnie skarbem , cholera Jen on ciągle cie słodko nazywa - powiedziałą moja druga ja
-może dla od miany pojedziemy porsche - tak to jest dobry pomysł
-Dlaczego nie lubisz Samanty - co kurwa jakiej Samanty
-Kogo ? -zapytałam marszcząc brwi
-Jen mojego lamborghini
-aa lubię ale nigdy nie wiozłeś mnie porsche - proszę Bieber zgódź się
-Niech ci będzie- powiedział podchodząc do samochodu i otwierając mi drzwi - Proszę księżniczko-Nie mogłam się powstrzymać i dałam mu szybkiego całusa i wsiadłam do samochodu mówiąc ciche dziękuję
Jechaliśmy od jakiejś godziny na zewnątrz było ciemno , co się dziwie była dwudziesta druga.
-Justin daleko jeszcze - zapytałam nagle przerywając cis<zanim zaczniecie czytać włączcie >ze panującą w samochodzie
-Niespodzianka -nie cierpie ich i on doskonale o tym wie
-Nie lubię ich , Justin powiedz bo się do Ciebie już nigdy nie odezwę - powiedziałam a chłopak tylko się zaśmiał
-Cóż będę musiał z tym jakoś żyć - ej to nie fair
Justin's Pov
Jen nie odezwała się do mnie ani słowem a mnie to trochę bawiło. Lecz niespodzianka jaką mam dla niej powinna jej trochę poprawić humor. Po dwóch godzinach jazdy wreszcie zatrzymałem się przed dużą łąką która prowadziła na plaże. Spojrzałem na Jen , która słodko spała szybko wyjąłem telefon z kieszeni po czym włączyłem aparat i zrobiłem zdjęcie mojej śpiącej księżniczce i ustawiłem je na tapetę. Telefon rzuciłem do schowka a sam lekko pogłaskałem Jen po policzku zakładając pasmo jej brązowych włosów za ucho.Dziewczyna zaczęła się wybudzać lecz nic ni powiedziała jak obiecała.
-Jesteśmy na miejscu kochanie - powiedziałem a ona jedynie pokiwała głową .
Wysiadłem z samochodu i podszedłem do strony pasażera otwierając drzwi Jen. Kiedy dziewczyna wysiadła złapałem jej dłoń i razem udaliśmy się w stronę plaży.
-Boże Justin tu jest pięknie - nale powiedziała . Wiedziałem że jej się spodoba.
-Wiem skarbie - powiedziałem przytulając ją od tyłu.
-Dlaczego tu mnie zabrałeś - zapytała i teraz wiedziałem że się nie wykręcę i muszę to zrobić.
-Ponieważ chce się o coś spytać
zanim zaczniecie czytać włączcie
-O co - powiedziała a ja poczułem coś brzuchu. Wiem że gdyby Ryan mi tego nie uświadomił nie zrobił bym tego wszystkiego.
-Jen , znamy się długo i oboje się kochamy a ja nie chce tak po prostu być twoim kolegom wiem że powinienem już dawno spytać się Ciebie czy będziesz moją dziewczyną- tak zrobiłem to
-Justin ja.....
=------------------------------------------------------------------------------------
Boskie!!!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na moje fan fiction:
http://18th-street-jbff.blogspot.com/
"Życie na ulicy nie jest dla słabych. Oni zdążyli się o tym przekonać."
http://priest-jbff.blogspot.com/
"Zobacz, jak Justin Bieber spełni się w roli księdza!"
http://getting-closer-jbff.blogspot.com/
"Wrócił po niemal trzech latach, po wielu wyrządzonych krzywdach. A ja? Ja nadal nie potrafię przestać go kochać"
Justin Bieber pochodzi z ułożonej, zamożnej i pobożnej rodziny. Nic by nie wskazywało na to, że wybierze takie życie jakie wybrał. Wyrachowany, agresywny, nieobliczalny, żyjący w kryminalnym świecie młody mężczyzna marzy tylko o tym aby wstąpić w szeregi mafii. Przeszkadza mu tylko, że nie jest czystej krwi Włochem. Wie, że musi być naprawdę dobry, aby wkupić się w łaski dona, co ciągnie za sobą serię morderstw, kradzieży i zamieszek z jego strony. Gdy tylko mu się udaje dostaje swoje pierwsze zadanie, po którym od razu trafia za kratki. Justin liczył na morderstwa, zastraszanie, handel narkotykami i żywym towarem długimi latami, a nie liczenie cegieł więziennej ściany. Jednak nawet nie odsiaduje miesiąca, gdy odwiedza go dosyć nietypowa osoba.
OdpowiedzUsuńDoradca prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Chłopak dostaje propozycję. Dosyć nietypową. W zamian za wolność ma porzucić czarne interesy, wrócić do szkoły i pilnować Skylynn Hall- córkę prezydenta. Z pozoru poukładaną nastolatkę, która marzy tylko o pokoju na świecie i podtrzymaniu gatunku puszczyka plamistego. Mimo, że z uprzedzeniem, Justin zgadza się i szybko tego żałuje, gdy dochodzi do starcia pomiędzy nim, a dziewczyną. Już po kilku zamienionych zdaniach ma ochotę rozszarpać ją gołymi rękami i nic nie idzie w dobrym kierunku. Mimo, że sam nie jest świętoszkiem aroganckie zachowanie Skylynn doprowadza go do białej gorączki.
Zapraszam i przepraszam za spam xx
http://all-of-the-lights-baby.blogspot.com/
Wszystko świetnie, ale lepiej by było gdybyś zamiast linków ze zdjęciami np. Sukienki, to zaczęła je opisywać. Bo wtedy mamy wszystko podane jak na tacy a chyba nie o to chodzi w czytaniu, prawda? :) Ach, no i jeszcze jedno (przepraszam że tak się czepiam :D) Przecinków, kropek, wykrzykników i tego typu znaków nie oddzielamy spacją.Np. Justin , Justin. Tylko Justin, Justin :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że się do mnie nie zraziłaś ;) Ale same opowiadanie i fabuła ciekawe :*
~Jo ♥